Używany czy nowy fotelik?
Przymierzamy się z mężem do zakupu nowego fotelika dla naszego synka. Znajoma zaproponowała nam ostatnio fotelik 9-36 kg po swoim dziecku za darmo. Jej syn już z niego wyrósł i go nie potrzebuje. Zastanawiamy się czy nie przyjąć tego fotelika. Jest bardzo zadbany i wygląda jak nowy.
Stanowisko w sprawie fotelików z drugiej ręki jest niemal jednogłośne. W większości przypadków odradza się ich zakup. Nie wiedząc co się działo z nimi wcześniej, nie mamy pewności, czy będą w stanie zapewnić dziecku odpowiednie bezpieczeństwo. Szczególnie niebezpieczne mogą być foteliki powypadkowe, z których pod żadnym pozorem nie należy korzystać.
Niestety nawet fotelik, który pozornie jest w idealnym stanie, może posiadać wady. Pewnych uszkodzeń nie widać gołym okiem, a jedynym sposobem na sprawdzenie czy fotelik nie brał udziału w wypadku jest ekspertyza, która jest jeszcze droższa niż zakup nowego fotelika. Nie należy zatem kupować używanych fotelików z nieznanych źródeł, czyli wszelkich komisów i aukcji internetowych. Wyjątkową sytuacją, podczas której można odstąpić od tej reguły, jest zakup od bliskiej osoby - członka rodziny lub dobrego znajomego. Jeżeli ma się pewność, że fotelik nie brał udziału w żadnej kolizji i był eksploatowany we właściwy sposób, można rozważyć jego przyjęcie.
Napisała Pani jednak, że syn znajomej wyrósł już ze swojego fotelika. Na ogół dziecko osiąga wagę 36 kg około 12 roku życia, a to oznacza, że fotelik eksploatowany był przez długi czas. Fotelik zatem nie posiada już gwarancji producenta, a jego właściwości i wytrzymałość poszczególnych elementów mogły ulec przez ten czas pogorszeniu na wskutek temperatury czy działania promieni słonecznych. W przypadku fotelików w kategorii 9-36 kg nie powinno się z nich korzystać dłużej niż do 10 lat od momentu zakupu. Fotelik, który proponuje Pani znajoma zbliża się do tej granicy, albo już ją przekroczył. Starszy model może odbiegać także od współczesnych standardów oraz osiągnięć technologicznych, dlatego montowanie go w samochodzie dla kolejnego dziecka nie jest więc dobrym pomysłem.
